Witam po małej przerwie. Tak przy okazji – równo tydzień temu zostałem tatą małego Radka (ta-dą!), w związku z tym nie obiecuję że wpisy będą pojawiać się regularnie. Akurat przy okazji bycia tatą, na zakupach w Sklepie Gdzie Jest Wszystko Dla Berbeci, znalazłem takie coś: niepalny leżaczek dla niemowlaka (a może dla dziecka które lubi sobie zajarać?). W sumie sama przyjemność – dobre cygaro w miękkim, wyściełanym fotelu… i szklaneczka ciepłego mleka do kompletu.
Ach, nie ma to jak porządna nazwa polskiej firmy, po słowiańsku zrodzona gdzieś wśród płaczących wierzb, pod płowym wąsem właściciela. Niedawno upolowałem taką tłustą, dorodną nazwę. Tak tłustą, że aż śliską w dotyku. Przedstawiamy ŚLIZEX MARKET z Pelplina. To nazwa, która wśliźnie się do Twojej świadomości i na długo, drogi Czytelniku, utkwi w pamięci…
Niewiele ostatnio się na blogu dzieje, albowiem mamy sezon ogórkowy, twórcy absurdów wyjechali na urlopy a i w życiu realnym już wkrótce będę miał Bardzo Mało Czasu (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi :). Dlatego też dziś będzie bezczelny reprint cudownego zestawu absurdów, który sobie całkiem niedawno przypomniałem, a który warto odświeżyć: chodzi o absurdalne nazwy polskich zespołów piłkarskich. Listę takich nazw opublikował swego czasu portal Sport.pl i do niego dziś Was odeślę, cytując tylko co lepsze nazwy drużyn – moich osobistych faworytów. A pełną listę możecie znaleźć tu: https://www.sport.pl/pilka/1,65032,4665894.html
Oto przyszli królowie Ligi Mistrzów:
- Izolator Boguchwała
- Transportowiec Kłopotów
- Luciążanka Przygłów
- Klub Sportowy Potworów
- Rakieta Głuponie
- Iskra Stolec
- Błękit Cyców
Takie coś zawisło sobie na billboardzie. Myślę, myślę i za cholerę nie rozumiem o co chodzi. Do każdej butelki kto inny nalewa kefir? W każdej jest coś innego? Zamykają się w izolatce przed nalaniem kefiru? Każda ma inną etykietkę? Całość uzupełnia niezwykle ważna informacja o Krośniewicach o/Niedrzew. Ogólnie – nieporadność, aż serce mięknie. Słowem – kryzys. Twórczy, ekonomiczny, mentalny.
Dodatkowego smaczku nadaje kontekst – na murku poniżej jakiś warszawski wariat namalował pędzlem napis „Alkohol zgubą Polaków” (niestety aparat nie objał całości). Po alkoholu, jak wiadomo, kefir wybawieniem jest…
Sprawa niby nie nowa, ale mnie wybitnie wkurzyła. Wpadłem na chwilę do warszawskiego centrum handlowego Arkadia, gdzie w hallu właśnie odbywał się pokaz capoeiry. Fantastyczni zawodnicy, muzyka i dobra zabawa. Sentymentalnie mnie korciło żeby wleźć między nich i dołączyć do jogo. No ale w końcu nie jesteśmy już młodzieniaszkami, jeszcze coś trzaśnie w krzyżu i co? Zamiast tego postanowiłem po prostu uwiecznić fajny moment i zrobić zdjęcie. W chwili kiedy naciskałem na spust aparatu, usłyszałem chropowaty głos, cedzący „Tu nie wolno robić zdjęć”, zaraz potem wionęło potem i omszałymi zębami. To Pan Ochroniarz, Strażnik Katedry Komercji, autorytarnie zakazał mi robienia zdjęć zawodników. Na nic prośby, argumenty że „to tylko zawodnicy, sport, zabawa” – nie i już.Pan był uparty a ja (niestety?) nie. Poszedłem jak zbity pies, czując się po prostu fatalnie, jak jakiś bandyta. Tak jakbym właśnie za minutę miał wysadzić w powietrze wszystkie dżinsy, szminki i karmę dla kotów, pieczołowicie poupychane w sklepach. Czysty Kafka.
No ja pierdolę. Co się w tym kraju porobiło. Nic dziwnego że odbierają nas jako naród ponuraków, skoro nawet próba zrobienia głupiego zdjęcia, uwiecznienia dobrej zabawy musi się skończyć konfrontacją ze śmierdzącym potem facetem, obwieszonym uzbrojeniem niczym Rambo. Nic tylko włączyć Kazika, wyjąć z lodówki kiełbasę oraz flaszkę żytniej i pozbawić się świadomości.
Słowo „zakalec” powinno znaleźć się na oficjalnej liście Słów Które Mnie Śmieszą (jest takich kilkadziesiąt, może kiedyś je tu opublikuję). A tymczasem znalazłem takie coś – cukiernię na warszawskim Służewiu o jakże smakowitej nazwie. Idąc dalej tym tropem, wyobraźnia podsuwa Szkołę Jazdy Kraksa oraz Zakład Pogrzebowy Zgon.