Taka sytuacja w irlandzkim sklepiku z wszystkim. Tu wszystkie religie są równe, bierzemy po 3 EUR od każdego wiernego.
Połączenie bardzo oryginalne: publiczna toaleta + butik z odzieżą, Gdynia Chylonia. Tak na wszelki… wypadek?
…czyli trochę o nazewnictwie firm i marek z branży tzw. odzieży patriotycznej. Na zdjęciu szyld jednego z takich sklepów z Sopotu:
Konia z rzędem temu, kto znajdzie tu choć jedną polsko brzmiącą nazwę marki. Polaquito? Surge? Slava Republic? Red Is Bad? OMG. Ja bardzo proszę o Chutliwego Husarza albo choćby Rzężącego Chrząszcza!
Jakiś czas temu pisałem o tym, że ciężko z równouprawnieniem i wyzwoleniem kobiet, skoro kusi się je takimi rzeczami. Uzupełniając niejako te genderowe wywody, publikuję zdjęcie z niedawnej wycieczki do Katowic. W nowej galerii handlowej, stojącej w miejscu dawnego PRLowskiego dworca PKP, w męskiej toalecie, takie oto dziwo widnieje nad pisuarami.
Nikt mi teraz nie wmówi, że współczesny świat nie próbuje nas, facetów, wykastrować. No bez jaj!
Jest taka sytuacja: państwo nasze kochane pożycza pieniądze od nas i od zagranicznych bankierów po to, aby następnie oddać tę kasę rozmnażającemu się ludowi przez program 500+. Następnie w internetach (patrz obrazek niżej) oraz TV zachęca rozmnożony lud aby pożyczali mu wcześniej pożyczoną od ludu kasę w ramach kupna obligacji. Chyba za tępy jestem żeby to zrozumieć. No nie kumam. Może ktoś z czytelników wyjaśni mi a) mechanizm b) po jakiego grzyba reklamuje się to strzałem na bramkę (samobójczym?)
Zaobserwowane na gdańskim świątecznym jarmarku. Kolega z podstawówki mi się przypomniał o tym wdzięcznym imieniu, miał niebieską motorynkę i wszyscy go lubili (za to że miał motorynkę, głównie).
Mniej więcej wiem, jak działa portal internetowy. Ba, nawet kiedyś w jednym pracowałem. Ale to, co wyrabiają portalowcy dzisiaj, zatyka. Chodzi im głównie o klikalność nagłówków i wygenerowanie jak największej ilości odsłon, więc muszą się biedaki nagłówkować jak tu skusić internetową tłuszczę do klikania / pacania / macania nagłówków. Stąd też w tytułach pytania, prowokujące zwroty, dziwaczne skróty oraz wszędobylskie budowanie napięcia i wywoływanie emocji.
Rozczuliła mnie przy tym specjalnie Wirtualna Polska, budując totalne napięcie za pomocą tytułu:
„Tusk spotkał się z….”
(niestety screen został chyba przypadkowo usunięty :( )
Wymiękłem. Takiego szerokiego pola do interpretacji my, internetowa gawiedź, dawno nie mieliśmy. Więc proponuję małą ankietę:
Jak myślicie, z kim / czym spotkał się Tusk?
- Z obojętnością żony
- Z ostracyzmem
- Ze swoim Stwórcą
- Z kumplem od haratania w gałę
- Z oburzonymi Ukraińcami
- …nienacka z teściową
- Z niezrozumiemiem biskupów
- Z drzewem, czołowo, na obwodnicy Koziebobów Wielkich
WPisujcie w komentarze co wam ślina na klawisze przyniesie!
Kontynuujemy wątek AGD… Wygląda na to że w firmie Bosch (a i paru innych) przydałoby się wydać niektórym pracownikom instrukcje obsługi mózgu. Otóż do świeżo zakupionej pralkosuszarki, oblepionej nalepkami eko- energo- i w ogóle greenpeace z każdej strony, dodaje się… 15 papierowych instrukcji po 60 stron każda. Klejone grzbiety, format A5.
Tak, łącznie to ponad kilogram papieru. Dlaczego? Ponieważ Polska leży w legendarnej korpokrainie CEE, składającej się z kilkunastu królestw władających różnymi językami słowiańskimi, wg decydentów z Boscha należy zabezpieczyć się na każdą okoliczność i prewencyjnie wrzucić do kartonu instrukcje w każdym z tych języków. Nie chcę mnożyć kilogramów razy liczbę sprzedanych pralek razy ilość kilometrów którymi wozi się te rzeczy… plus marnowanie papieru, oczywiście. Ręce opadają.