Witam. Dziś będzie krótko i treściwie. Wczoraj dokonałem doniosłego geograficznego odkrycia. Przy ul. Gwiaździstej w Warszawie odkryłem Zatokę Autobusową, z kryształowo brunatną wodą, o idealnie półkolistej, niczym cyrklem nakreślonej linii brzegowej. W ekosystemie Zatoki występują nawet niezwykle rzadkie (sztuk 1) gatunki ptactwa, widoczne na zdjęciu. Co dziwniejsze, ta spokojna, przytulna wręcz zatoka oddalona jest o około 400 metrów od Wisły. Może to jakieś starorzecze? Tudzież meander? Nie ma co czekać. Jutro wysyłam raport z odkrycia do National Geographic…
Zdarzyło mi się ostatnio podróżować z Krakowa na ichnie lotnisko – Balice. Odpowiednie służby zadbały o szybkie i sprawne połączenie dworca PKP z lotniskiem i za to im chwała. Cóż jednak za niespodzianka czeka na podróżnych, pakujących się do pociągu o dumnej nazwie Balice Express! Otóż… podłoga wagonu znajduje się jakieś 30 cm poniżej poziomu peronu. Jest w lekkiej depresji, znaczy się. Dowód zdjęciowy poniżej. Projektantowi zaś życzymy wyprawy na wózku inwalidzkim tudzież rajdu z 50-kilową walizką na lotnisko…
PS: Dodałem także zdjęcie „cudnej” reklamy (Agencja Reklamowa Pasierb Dyrektora PKP rulez) i wagonu owego pociągu, zapożyczone z fachowej witryny www.transportszynowy.pl .
Tym razem będzie o serwetkach papierowych, a konkretnie o koszmarnym urządzeniu do ich przechowywania, nazwanym przeze mnie roboczo serweterem (czyli serwerem serwetek). Otóż w polskiej gastronomii utarło się, że serwetki należy wkładać do serwetera w kształcie litery U. Urządzenie to, zaprojektowane zapewne za wczesnego PRLu, skutecznie uniemożliwia wyciągnięcie jednego egzemplarza serwetki, powodując najczęściej a) wyciągnięcie wszystkich papierzysk ze środka lub b) jego przewrócenie.
Przyznajcie się: ile razy próbowaliście wyjąć tę jedną, jedyną serwetkę, z samego serca serwetera? Ile razy Wasz palec błądził po omacku, w poszukiwaniu tego „złotego punktu”, po osiągnięciu którego wydłubana paluchem, upragniona serwetka spocznie na Waszej zalanej zupą bądź sosem brodzie? Ile przekleństw miotaliście pod adresem Nieznanego Designera?
Wielcy Gastronomowie wiedzą, że istnieje specjalna procedura, polegająca na „rozkręcaniu” ułożonych na stercie serwetek dłonią, tak, aby ułożyły się w misterną gwiazdę. Gwiazdę zgina się na pół i wkłada się w serweter, po to, aby stanowiła ukoronowanie istoty Barowego Nakrycia Stołu.
Chylę czoła nad tą gastronomiczną tradycją. Jak widać na załączonych zdjęciach, nawet takie tuzy jak Coca-Cola propagują ten PRLowski przeżytek. Idę zatem poćwiczyć wydłubywanie…
Odwiedziłem przed chwilą Wirtualną Polskę – dawno mnie tam nie było, i przeklikałem się przez sekcję „Wiadomości”. Jeden z niusów zatytułowano: „Cofając auto, zabił kobietę i potrącił dwoje dzieci„. Typowo polski, dołujący, debilny i bezmyślny wypadek spowodowany przez pijanego kierowcę. Gdzie tu absurd? Spojrzyjcie na ramkę pod artykułem oraz po prawej stronie, zatytułowane „Polska jest fajna”. No comments… :\
Dziś wakacyjnie będzie: lato w pełni, więc nawet Warszawa, znana głównie i stereotypowo* z betonu, spalin i brzydkiej architektury, zamienia się w kurort. Na zdjęciu dwaj śmiałkowie, którzy kąpią się w Wiśle. Scenka wydała mi się na tyle absurdalna, że postanowiłem ją opublikować – zestawienie sielanki kąpiących się panów z groźnymi gmaszyskami w tle jest cudne. Cieszę się niezmiernie, że woda w Wiśle na tyle się poprawiła jakościowo, że ludziska o odpowiednio grubej skórze w niej wytrzymują. Gorzej pewnie z tymi, którzy się wiślaną wodą zachłysną…
* Co nie znaczy, że nie ma w mieście tym miejsc znakomitych. Na blogu skupiam się jednak na absurdach :)
Dziś mam przyjemność przedstawić doskonały, trójmiejski absurdzik, znaleziony przez Szymona „Szampona” Karwowskiego. Oto witryna serwisu kserokopiarek, ulokowanego w samym centrum Gdańska przy skrzyżowaniu Hucisko. Podziwiajcie inwencję projektanta wystawy, prezentującej organiczne, przyjazne naturze kserokopiarki. Do ustalenia pozostaje jeszcze tylko to, czy owe urządzenia po zakopaniu w ziemię zamieniają się w torf, czy też może da się je wykorzystać jako nowoczesne paśniki dla sarenek?
Podobno w cywilizowanych krajach najpierw obserwuje się, którędy najczęściej chodzą ludzie, a potem buduje się w tym miejscu drogę. W kraju naszym obowiązują nieco inne zasady – o czym poniżej….
W zeszły weekend odwiedziliśmy centrum handlowe M1 w Markach pod Warszawą. Po dokonaniu zakupów w IKEA chcieliśmy odwiedzić sąsiedni sklep. Wybraliśmy najkrótszą wydawałoby się drogę, która prowadziła po chodniku a potem… no cóż. Jak się okazuje, jakiś Genialny Architektor postanowił przegrodzić oba centra handlowe, oddalone od siebie o ok. 60 metrów… fosą z wodą. Fosa jest długa na sto parę metrów i trzeba ją obchodzić szerokim łukiem. Ponieważ ludność swoje wie, zdążyła już wydeptać potężną ścieżkę w poprzek fosy, a co poniektórzy dali upust swojej frustracji, co widać na załączonych zdjęciach. Gratulujemy rozsądku, Architektorze!
No więc zaczynam. Dlaczego powstał ten blog? Od dawna chodził mi po głowie pomysł założenia bloga, na którym publikowane byłyby mniejsze i większe absurdy i nonsensy, żywcem wzięte z otaczającego nas świata. Codzienne obcowanie z nimi powoduje u mnie natychmiastową potrzebę odreagowania, pokazania palcem, zapytania – „czy tylko mnie to śmieszy!?” Doskonale wiemy, jakimi wspaniałymi absurdami naszpikowany jest nasz ojczysty kraj. Lubimy pośmiać się z głupoty lub nonsensowności pewnych przedmiotów, nakazów, procedur, reklam, budynków, i wielu, wielu innych rzeczy. Dlatego też niniejszym otwieram przestrzeń do publikacji i swobodnego nabijania się z wyżej wymienionych rzeczy!
W dobie wszędobylskich aparatów cyfrowych i błyskawicznie śmigających z punktu A do B emaili publikowanie staje się łatwe i proste. Zachęcam Czytelników do nadsyłania własnych materiałów i mam nadzieję, że będę często aktualizować tego bloga oraz że materiału do publikacji długo jeszcze nie zabraknie :)