Sprawa niby nie nowa, ale mnie wybitnie wkurzyła. Wpadłem na chwilę do warszawskiego centrum handlowego Arkadia, gdzie w hallu właśnie odbywał się pokaz capoeiry. Fantastyczni zawodnicy, muzyka i dobra zabawa. Sentymentalnie mnie korciło żeby wleźć między nich i dołączyć do jogo. No ale w końcu nie jesteśmy już młodzieniaszkami, jeszcze coś trzaśnie w krzyżu i co? Zamiast tego postanowiłem po prostu uwiecznić fajny moment i zrobić zdjęcie. W chwili kiedy naciskałem na spust aparatu, usłyszałem chropowaty głos, cedzący „Tu nie wolno robić zdjęć”, zaraz potem wionęło potem i omszałymi zębami. To Pan Ochroniarz, Strażnik Katedry Komercji, autorytarnie zakazał mi robienia zdjęć zawodników. Na nic prośby, argumenty że „to tylko zawodnicy, sport, zabawa” – nie i już.Pan był uparty a ja (niestety?) nie. Poszedłem jak zbity pies, czując się po prostu fatalnie, jak jakiś bandyta. Tak jakbym właśnie za minutę miał wysadzić w powietrze wszystkie dżinsy, szminki i karmę dla kotów, pieczołowicie poupychane w sklepach. Czysty Kafka.
No ja pierdolę. Co się w tym kraju porobiło. Nic dziwnego że odbierają nas jako naród ponuraków, skoro nawet próba zrobienia głupiego zdjęcia, uwiecznienia dobrej zabawy musi się skończyć konfrontacją ze śmierdzącym potem facetem, obwieszonym uzbrojeniem niczym Rambo. Nic tylko włączyć Kazika, wyjąć z lodówki kiełbasę oraz flaszkę żytniej i pozbawić się świadomości.