…o tym, jak zmarnowałem 3,5 roku swojego życia oglądając WSZYSTKIE odcinki serialu „Lost”, po to aby dowiedzieć się w ostatnim z nich, że…
[NIE CZYTAJCIE DALEJ JEŻELI JESZCZE NIE WIDZIELIŚCIE OSTATNIEGO ODCINKA….]
…producenci „Lostów” zatrudnili do pisania scenariusza autorów radzieckich kreskówek które oglądałem w dzieciństwie. Tak jak w każdej radzieckiej bajce, na końcu misio obejmował zajączka, mówił że „Pamiętajcie, że najważniejsze to żyć w przyjaźni”, następnie obraz zwężał się do małej kropeczki i na czarnym ekranie pojawiał się biały napis KOHEU. Można było iść siusiu, paciorek i spać. Analogicznie, w ostatnim sezonie „Lost” scenarzyści poszli na skróty, marnując dorobek ostatnich 3 lat i kończąc przy akompaniamencie skrzypek i światłości wiekuistej – misio i zajączek się objęli, KOHEU. Chryste, dobrze że miałem porządną porcję whisky bo na trzeźwo tego bym nie zniósł. Czuję się zrobiony w bambuko, wyrolowany, na darmo zwodzony Dharma Initiative, Czarnym Dymem wydymany, zwiedziony na manowce Hanso Foundation, zrównany z ziemią równaniem Valenzettiego a na końcu utopiony w żółtej cieczy pływającej wewnątrz wyspy. I feel like I’m Lost! :\