Moi ulubieńcy ze Służby Celnej popisali się kolejną celną kampanią, tym razem skierowaną przeciwko hazardzistom. Powszechnie znany jest fakt, że za 66% zła tego świata odpowiadają gracze w Scrabble, imperialistyczną, kabalistyczną wręcz grę pochodzącą ze Stanów Zjednoczonych. Wg panów celników Las Vegas zbudowano za pieniądze z nielegalnej gry w Scrabble. Oryginalny scenariusz do Wielkiego Szu zawierał finałową scenę gdzie Jan Nowicki z rękawa wysuwa płytkę z „Ż” i triumfalnie układa słowo „ŻÓŁTOŚCIĄ” przez dwa podwójne bonusy… tylko w PRLu ciężko było znaleźć kompletne Scrabble, bo ludność wykradała co bardziej wartościowe płytki.
W zeszły weekend byłem gościem w sympatycznym hotelu Anders na Mazurach. Ostatniego dnia zauważyłem w łazience taką ładną pro-ekologiczną nalepkę pt. „Czy jest między nami chemia”. Że trzeba wodę oszczędzać, że ręczniki na podłodze itp. Moją uwagę przykuła jednak ta linijka:
„Chlorek wodoru, H2O i wreszcie… woda!”
Chlorek wodoru? No cóż. Jeżeli chlorowodór, rozpuszczający się w wodzie i tworzący kwas solny jest substancją używaną w Hotelu Anders do wytwarzania chemii między hotelem a jego klientami, to ja serdecznie odradzam wizytę tamże. Mam nadzieję, że nie była to przymiarka do pilotażowej instalacji bakteriobójczego kwasociągu, który raz na zawsze będzie eliminował problem z wrednymi zarazkami.
A jeżeli chodzi o tlenek wodoru, to preferuję niegazowany, w temperaturze pokojowej.
Taką śmieszną reklamę dziś zobaczyłem na gazecie.pl…
Niestety, baner jest błędny. Skoro pytamy o „katar jakiej marki”, odpowiedzi powinny zawierać marki tychże katarów:
- Zielony Lepki™
- Świeczki®
- Gille Classic™
- Bloody Slimey®
- Crystal Liquid™
Ostatnio bolała mnie noga i dostałem taki specyfik w aptece. Po zażyciu odczułem pis, hepines oraz kajnda nirwana. Ołsom!
Ależ długa przerwa była… wracamy na szczęście na antenę z nowymi absurdami! Taki plakat wypatrzyłem w tramwaju stołecznym. Plakat z PRL-owskim hasłem, taką sobie fotką z panem słuchającym muzyki przez słuchawki i tekstem…. uuu, tekst to trzeba sobie przeczytać, choć czcioneczką jest on maluśką pisany.
No i takie mam refleksje, choć głośne słuchanie muzy w zbiorkomie też mnie wkurza:
- Facio słuchający muzy na studyjnych słuchawkach z takim wygłuszeniem raczej nie przeszkadzałby pasażerom
- Odezwa pt. „Obywatelu…”, wyjęta z ust milicjanta z lat 70tych raczej nie trafi do gówniarzy którzy stanowią 90% tramwajowych DJ-ów
- Całość jest jak z Barei – decydent zapewne należy do pokolenia 50+ i zęby zjadł na takich akcjach, a ponieważ tniemy koszty to tekst napisał jego wnuczek po gimnazjum – sądząc po stylu i zawartości copy (a raczej copy+paste z wikipedii po paru przeróbkach)
A sam tekst poniżej, skopiowany prosto ze strony ZTMu:
Muzyka już w starożytności obejmowała dwie sfery życia – sacrum (kiedy prowadziła do poszerzania świadomości i kontemplacji piękna) i profanum (pełniąc funkcję rozrywkową).Pitagoras grecki matematyk i filozof uważał, że muzyka ma funkcję oczyszczającą i także jako mistyk leczył nią.
Muzykę publicznie prezentowano w kościołach i klasztorach oraz na zamkniętych pokazach aż do pierwszych publicznych otwartych koncertów, które odbyły się w Londynie w XVII wieku. Pierwszy koncert rockowy odbył się 21 marca 1952 roku w Cleveland w Ohio, wykonany przez zespół Moondog Coronation Ball.
Niezależnie czy dotyczy to sfery sacrum czy profanum – lepiej pójść na Torwar lub do Opery Narodowej, niż słuchać muzyki w komunikacji miejskiej. Cisza też jest muzyką.
Och, chciałbym zobaczyć raport ze skuteczności tej akcji. A tymczasem udaję się do jakiegoś kościoła na zamknięty pokaz, aby poleczyć się nieco muzyką.
Urzekło mnie alternatywne podejście do budowania u klienta poczucia bezpieczeństwa. Jaram się wręcz i nie mogę doczekać zakupu łatwopalnego mieszkania od Polnordu. Zważywszy, że cała rodzina na swoim może się też spokojnie zwęglić.
Świątecznie pozdrawiam i podaję trochę spóźnioną propozycję na prezent świąteczny. Może jeszcze na Nowy Rok uda się komuś sprawić dużo radości? Oto Oryginalny Krzyż Papieski który działa cuda oraz zapewnia szczęście, miłość i pieniądze. Z pewnością zapewnił wszystkie te rzeczy producentowi (a przynajmniej pieniądze na miłość). I do tego niepodważalny autorytet Narodowego Instytutu Dzieł Sztuki Sakralnej – do mnie to przemawia. Poniżej oryginalna reklama, którą przesłała mi Poczta O2. Pyszne!
Media się pastwią nad najnowszym spotem promującym Warszawę jako gospodarza mistrzostw Euro 2012. Obejrzałem przed chwilą i… mało nie obudziłem domowników astmatycznym rechotem. Tak drewnianej produkcji już dawno nie widziałem: obleśny facet odziany w za ciasny, uwidaczniający pindola dres z Tesco biegnie przez pół miasta za słowiańską blondynką która co rusz wykonuje leparkurowe akrobacje. Facet próbuje dogonić babkę, też leparkuruje, a celu tego gonienia możemy się domyśleć, zerkając na wspomniane wcześniej gonady pana i wywieszony ozór. W tle zaś miga warszawska fajność. Nie o to jednak chodzi… Każdy kto w życiu przebiegł choć kilometr, wie jak porusza się biegacz, jaką ma sylwetkę. No właśnie taką, jakiej nie ma ani facio, ani babka. Widać zwłaszcza po ruchach rąk obu postaci. Toż Benny Hill lepiej biegał! Dramat, siermiężny, polski dramat który wprost uwielbiamy w Absurdach.net. Poniżej poglądówka:
Niektórzy wskazują tu na zrzynkę ze spotu Londynu na olimpiadę – vide tu. Ja jednak sięgnąłbym znacznie głębiej do pokładów popkultury i zasugerował bezpośrednią inspirację tym klasycznym już materiałem: