Połączenie bardzo oryginalne: publiczna toaleta + butik z odzieżą, Gdynia Chylonia. Tak na wszelki… wypadek?
Hej! Tytuł tej notki to nie jest nazwa nowego teleturnieju, to także nie jest nazwa festiwalu muzyki wykolejonej. To po prostu nowa funkcja pociągu Intercity, którą odkryłem w ostatni piątek. Wystarczy tylko zerknąć na tę nalepkę – niech żyje pośpieszna i niechlujna anglicyzacja!
PS: Tak to jest jak się spieszy człek, notkę wpisując. Przecież „End of train sings” oznacza to, że „koniec pociągu śpiewa”. Tylko koniec. Obiecuję że przy najbliższej wyprawie pociągiem do stolicy odwiedzę koniec pociągu i odsłucham tego, co pociąg sobie tam podśpiewuje.
Absurd ten powszechnie znanym jest – w UE zakazano klasycznych żarówek, albowiem są prądożerne, za to odgórnie nakazano używanie świetlówek które są mniej prądożerne, za to po wyrzuceniu do śmietnika (bo w przeważającej masie nasi rodacy nie umieją zanieść zepsutych świetlówek do utylizacji) emitują tyle toksycznych chemikaliów, że nasze prawnuki będą miały dwie głowy i takie małe kopytka.
Skoro ktoś na tym tłusto zarobił, czemu nie mieliby i nasi rodacy zarobić? Rozczula mnie to, że w dobre 5 lat po zakazie sprzedaży żarówek, w polskich sklepach wciąż można je kupić, w pełnej ofercie – od czterdziestek po setki. Sposobów jest kilka, np. ten który uwieczniłem poniżej, czyli żarówka do pięlęgnacji i wzrostu roślin flora SOFT:
Żarówka nie jest przeznaczona do oświetlania pomieszczeń domowych, za to idealnie przysłuży się roślinom domowym, emitując miękkie białe światło. Słodko!
Szkoda tylko, że producent nie opisuje które rośliny szczególnie powinny być doświetlane żarówką flora SOFT. Ja znam parę takich roślin, niestety ich hodowla może się zakończyć nieoczekiwaną wizytą organów ścigania. Kto wie, może nawet i same organy ścigania stoją za tym produktem? Może to pułapka?
Dlatego profilaktycznie proponuję przed zakupem żarówki flora SOFT utlenić włosy, założyć rogowe okulary wujka, telefon wrzucić do rzeki, a następnie kupiwszy papierowy bilet 24h za gotówkę w kiosku (po zmierzchu, dnia poprzedniego) objechać miasto wg poniższego planu: tramwajem > autobusem > autostopem > pieszo przez rzekę (uważać na wiry) > powrót tramwajem przez most > sprint przez największe rondo w mieście na czerwonym świetle, aby zgubić ewentualny „ogon”. Po sprawdzeniu się (odbicie w witrynie sklepu, wypolerowanej łysinie sąsiada, lub spożywanej kanapce z masłem) odwiedzamy upatrzony sklep i nabywamy żarówkę flora SOFT.
Kupujemy za gotówkę, oczywiście, płacimy używanymi monetami 5 gr!
Moi ulubieńcy ze Służby Celnej popisali się kolejną celną kampanią, tym razem skierowaną przeciwko hazardzistom. Powszechnie znany jest fakt, że za 66% zła tego świata odpowiadają gracze w Scrabble, imperialistyczną, kabalistyczną wręcz grę pochodzącą ze Stanów Zjednoczonych. Wg panów celników Las Vegas zbudowano za pieniądze z nielegalnej gry w Scrabble. Oryginalny scenariusz do Wielkiego Szu zawierał finałową scenę gdzie Jan Nowicki z rękawa wysuwa płytkę z „Ż” i triumfalnie układa słowo „ŻÓŁTOŚCIĄ” przez dwa podwójne bonusy… tylko w PRLu ciężko było znaleźć kompletne Scrabble, bo ludność wykradała co bardziej wartościowe płytki.
W zeszły weekend byłem gościem w sympatycznym hotelu Anders na Mazurach. Ostatniego dnia zauważyłem w łazience taką ładną pro-ekologiczną nalepkę pt. „Czy jest między nami chemia”. Że trzeba wodę oszczędzać, że ręczniki na podłodze itp. Moją uwagę przykuła jednak ta linijka:
„Chlorek wodoru, H2O i wreszcie… woda!”
Chlorek wodoru? No cóż. Jeżeli chlorowodór, rozpuszczający się w wodzie i tworzący kwas solny jest substancją używaną w Hotelu Anders do wytwarzania chemii między hotelem a jego klientami, to ja serdecznie odradzam wizytę tamże. Mam nadzieję, że nie była to przymiarka do pilotażowej instalacji bakteriobójczego kwasociągu, który raz na zawsze będzie eliminował problem z wrednymi zarazkami.
A jeżeli chodzi o tlenek wodoru, to preferuję niegazowany, w temperaturze pokojowej.
Byłem ostatnio w Czechach na nartach. Takie ogłoszenie zauważyłem na płocie – impreza reggea! Tak jest, „reggea”. Mocy imprezie dodaje 5 bojowych odrzutowców. Jak to interpretować? Totalny odlot? Można się nabombić? Interpretację pozostawiam czytelnikom i modlę się aby Jah miał w opiece naszych braci Czechów. Zresztą, podobno najlepiej reggae śpiewał Karel Gott…
Dziś w jednym z artykułów na WP zobaczyłem coś dziwnego. Najpierw myślałem że to wybryk grafika z Wirtualnej Polski. Potem sprawdziłem u źródeł. Nie, nie mylę się. Obrazek poniżej to logo Centralnego Biura Śledczego. Orzeł gryzie ośmiornicę – po człowieku z rybią głową mamy kolejny zoologiczny wybryk grafika. To jakiś morski orzeł chyba? Ośmiornica zajmuje tak na oko jedną trzecią powierzchni Polski (źle się dzieje w państwie polskim…) i chyba nieprzypadkowo wydaje się mieszkać w okolicy Łodzi.
Żeby było jasne – bardzo szanuję panów z CBŚ, mają potrzebną, ciężką i niewdzięczną pracę. I tym bardziej żenujące że takimi odznakami muszą się legitymować…
Oj, długo nic nie pisałem. Żeby było jasne – wciąż poważam tego bloga, wciąż obserwuję bacznie absurdy, lecz… czas, piekielny czas! Wciąż go za mało jest. Wreszcie zebrałem się, aby podzielić się z Wami kolejnym małym absurdalnym fragmentem rzeczywistości. Otóż warszawski ZTM stworzył pierwszą istotę o dwóch prostopadłych kręgosłupach i odbycie w karku. Jak? Tworząc Rybogłowego, bohatera ulotek przestrzegających przed kieszonkowcami w środkach komunikacji miejskiej. Naprawdę, jestem pełen podziwu dla pomysłowości grafika. Może zgłosić tę nową istotę do ONZ jako nowy chroniony gatunek, o pięknej łacińskiej nazwie Pisces Vertebrata Perpendiculae?