Absurd ten powszechnie znanym jest – w UE zakazano klasycznych żarówek, albowiem są prądożerne, za to odgórnie nakazano używanie świetlówek które są mniej prądożerne, za to po wyrzuceniu do śmietnika (bo w przeważającej masie nasi rodacy nie umieją zanieść zepsutych świetlówek do utylizacji) emitują tyle toksycznych chemikaliów, że nasze prawnuki będą miały dwie głowy i takie małe kopytka.
Skoro ktoś na tym tłusto zarobił, czemu nie mieliby i nasi rodacy zarobić? Rozczula mnie to, że w dobre 5 lat po zakazie sprzedaży żarówek, w polskich sklepach wciąż można je kupić, w pełnej ofercie – od czterdziestek po setki. Sposobów jest kilka, np. ten który uwieczniłem poniżej, czyli żarówka do pięlęgnacji i wzrostu roślin flora SOFT:
Żarówka nie jest przeznaczona do oświetlania pomieszczeń domowych, za to idealnie przysłuży się roślinom domowym, emitując miękkie białe światło. Słodko!
Szkoda tylko, że producent nie opisuje które rośliny szczególnie powinny być doświetlane żarówką flora SOFT. Ja znam parę takich roślin, niestety ich hodowla może się zakończyć nieoczekiwaną wizytą organów ścigania. Kto wie, może nawet i same organy ścigania stoją za tym produktem? Może to pułapka?
Dlatego profilaktycznie proponuję przed zakupem żarówki flora SOFT utlenić włosy, założyć rogowe okulary wujka, telefon wrzucić do rzeki, a następnie kupiwszy papierowy bilet 24h za gotówkę w kiosku (po zmierzchu, dnia poprzedniego) objechać miasto wg poniższego planu: tramwajem > autobusem > autostopem > pieszo przez rzekę (uważać na wiry) > powrót tramwajem przez most > sprint przez największe rondo w mieście na czerwonym świetle, aby zgubić ewentualny „ogon”. Po sprawdzeniu się (odbicie w witrynie sklepu, wypolerowanej łysinie sąsiada, lub spożywanej kanapce z masłem) odwiedzamy upatrzony sklep i nabywamy żarówkę flora SOFT.
Kupujemy za gotówkę, oczywiście, płacimy używanymi monetami 5 gr!