Dziękuję Julii z Sopotu za tego dorodnego absurda. Tu w zasadzie nie trzeba niczego dodawać – zdjęcie mówi samo za siebie. Oferta dostępna w Sopocie, w sklepie na Obrońców Westerplatte. Być może chodzi o tzw. „mankini” – ci, którzy widzieli „Borata” wiedzą o co chodzi :)
Do końca sierpnia nie będę Was zamęczał nowymi absurdami. Fajnie? Skoro tak, to za karę musicie obejrzeć poniższe dzieło. Miłych wakacji w rytm złotych klasyków życzę…
Uwaga – zagadka. Co znajduje się na poniższym obrazku?
Płetwa? Nadgryziona parówka? Klucz rowerowy?
Nie… to zwycięski projekt logo Europejskiego Centrum Solidarności. Wyprodukowany przez profesora z ASP. Cytując jury: „W tej pracy widać ogromną ekspresję. Logo w nienachalny sposób nawiązuje do znanego wszystkim loga Solidarności. Jest niezwykle otwarte na grę literami.”
Istotnie, do słynnego logo „S” dzieło to nawiązuje bardzo nienachalnie. Tak nienachalnie, że w ogóle tego nie widać. Panowie z ASP: zmieńcie dostawcę stuffu albo zacznijcie lepiej projektować szyldy dla spożywczaków…
Tym razem będzie o serwetkach papierowych, a konkretnie o koszmarnym urządzeniu do ich przechowywania, nazwanym przeze mnie roboczo serweterem (czyli serwerem serwetek). Otóż w polskiej gastronomii utarło się, że serwetki należy wkładać do serwetera w kształcie litery U. Urządzenie to, zaprojektowane zapewne za wczesnego PRLu, skutecznie uniemożliwia wyciągnięcie jednego egzemplarza serwetki, powodując najczęściej a) wyciągnięcie wszystkich papierzysk ze środka lub b) jego przewrócenie.
Przyznajcie się: ile razy próbowaliście wyjąć tę jedną, jedyną serwetkę, z samego serca serwetera? Ile razy Wasz palec błądził po omacku, w poszukiwaniu tego „złotego punktu”, po osiągnięciu którego wydłubana paluchem, upragniona serwetka spocznie na Waszej zalanej zupą bądź sosem brodzie? Ile przekleństw miotaliście pod adresem Nieznanego Designera?
Wielcy Gastronomowie wiedzą, że istnieje specjalna procedura, polegająca na „rozkręcaniu” ułożonych na stercie serwetek dłonią, tak, aby ułożyły się w misterną gwiazdę. Gwiazdę zgina się na pół i wkłada się w serweter, po to, aby stanowiła ukoronowanie istoty Barowego Nakrycia Stołu.
Chylę czoła nad tą gastronomiczną tradycją. Jak widać na załączonych zdjęciach, nawet takie tuzy jak Coca-Cola propagują ten PRLowski przeżytek. Idę zatem poćwiczyć wydłubywanie…