…o tym, jak zmarnowałem 3,5 roku swojego życia oglądając WSZYSTKIE odcinki serialu „Lost”, po to aby dowiedzieć się w ostatnim z nich, że…

[NIE CZYTAJCIE DALEJ JEŻELI JESZCZE NIE WIDZIELIŚCIE OSTATNIEGO ODCINKA….]

…producenci „Lostów” zatrudnili do pisania scenariusza autorów radzieckich kreskówek które oglądałem w dzieciństwie. Tak jak w każdej radzieckiej bajce, na końcu misio obejmował zajączka, mówił że „Pamiętajcie, że najważniejsze to żyć w przyjaźni”, następnie obraz zwężał się do małej kropeczki i na czarnym ekranie pojawiał się biały napis KOHEU. Można było iść siusiu, paciorek i spać. Analogicznie, w ostatnim sezonie „Lost” scenarzyści poszli na skróty, marnując dorobek ostatnich 3 lat i kończąc przy akompaniamencie skrzypek i światłości wiekuistej – misio i zajączek się objęli, KOHEU. Chryste, dobrze że miałem porządną porcję whisky bo na trzeźwo tego bym nie zniósł. Czuję się zrobiony w bambuko, wyrolowany, na darmo zwodzony Dharma Initiative, Czarnym Dymem wydymany, zwiedziony na manowce Hanso Foundation, zrównany z ziemią równaniem Valenzettiego a na końcu utopiony w żółtej cieczy pływającej wewnątrz wyspy. I feel like I’m Lost! :\

Wysłany przez perel, w kategorii Dziwactwa, Sztuka. Data: 26 maja, 2010, 9:14 pm | Brak komentarzy »

Zostaw swój komentarz

Twój komentarz

Możesz użyć poniższych tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Uwaga: Moderowanie komentarzy jest włączone. Nie musisz wysyłać ponownie Twojego komentarza.